Doproteinować włosy - jak to ugryźć? Przemyślenia odnośnie stosowania protein część pierwsza

Od kiedy interesuję się pielęgnacją włosów pod kątem działania składników, od zawsze brakuje mi konkretnych wpisów na temat użycia protein na włosy, z dokładnym opisem bez straszenia na wstępie przeproteinowaniem. W pełni usatysfakcjonował mnie jeden wpis na polskim blogu a myśl dopełniły niektóre wpisy w języku angielskim z gadżetem obrazkowym.
Moim problemem było od zawsze to, że gdy moje włosy z jakiegoś powodu stawały się uwrażliwione (dieta, stres, farbowanie, działanie nieodpowiednich kosmetyków) momentalnie stawały się wiotkie, bez życia, lekkie a skręt zanikał i zostawała tylko kopka puchu. Drapałam się po głowie i myślałam dlaczego maski i odżywki typu Gliss kur, no przecież tyle silikonów i śmieci, działają lepiej niż super hiper eko odlot oleje aloesy i inne cuda, które miały dawać dobry efekt a szkodziły.
Teorię z silikonami szybko wykluczyłam i dotarło do mnie, że moje z natury wysokoporowate włosy poddane czemuś co je uwrażliwia po prostu tracą swoją fakturę, proteiny z nich uciekają a pojedynczy włos staje się chropowaty, potem co raz cieńszy, jaśniejszy, delikatniejszy aż wreszcie przezroczysty (!). Takich włosów już praktycznie nie da się uratować, są kruche, nawilżyć nie ma tego jak, wypadają i wyglądają potwornie.
Kiedyś czysto przypadkowo stosowałam szampon z proteinami, odżywkę z proteinami i spray z proteinami i nawet gdy włosy były nieco zjechane to trzymały się naprawdę dobrze! Gdy tylko wręcz nieświadomie odstawiłam proteiny i zaczęłam sięgać po polecane kosmetyki nawilżające i natłuszczające nie mogłam poznać swoich włosów, było coraz gorzej. Potem doszedł stres i inne czynniki które spowodowały że włosy mogłam jedynie ściąć bo już nie dało się tego uratować.
Na szczęście, od roku włosy rosną dużo zdrowsze i mam już dobrą 'bazę' ale problemem był brak dostępu do kosmetyków z proteinami, włosy się puszyły, rozgumiały i trochę ciężko było je ogarnąć. Keratyna jak i inne proteiny hydrolizowane rozgumiały i puszyły, zaś domowe maseczki były kłopotliwe i nieefektywne.

Przełomem okazały się aminokwasy, które też włos będą budować, a dodatkowo mogą zadziałać o wiele mocniej. Pierwszym tropem była biała odżywka Elvive z argininą, kiedyś miałam też jakiś Dove z aminokwasami i nareszcie udało się! Odstawienie źle dobranych kosmetyków, szamponów z solą które proteiny z włosów 'wyżerały' i doproteinowanie pomogło przywrócić wstępny balans włosom od strony pielęgnacyjnej. Wstępny bo długo zajmie zanim dojdę do pielęgnacji idealnej, ale i tak jest dobrze.
Historię już opowiedziałam, ale wysuńmy pewne wnioski i przydatne wskazówki!

1. Jeśli boisz się protein to sięgnij po kosmetyk o możliwie najprostszym składzie, z proteiną po zapachu w składzie, produkt typu 'light protein' będzie dużo bezpieczniejszy. Kolejna ważna kwestia to czas trzymania - zacznij od 5 minut, już tak krótki czas wystarczy by proteiny mogły zadziałać. Nie szalejmy bo jeden kosmetyk z proteinami przy jednym myciu starczy, Potem gdy już wiemy trochę na czym stoimy możemy spokojnie wydłużać czas trzymania, zależnie od potrzeb włosów, próbować innych rodzajów protein i znaleźć idealną częstotliwość stosowania oraz metodę aplikacji.
2. Różne proteiny dadzą różne efekty bo jedne mogą przesuszać, drugie pięknie dociążać, wypełniać i wzmacniać, a jeszcze inne puszyć czy wysuszać, ale z emolientową wkładką dawać pożądany efekt. Plusem jest to że zwykle przy pierwszym użyciu widać czy proteina nam służy bo przykładowo, jeśli włosy są klejące i rozgumione to znaczy że ta proteina jest nie dla nas. Wtedy wystarczy oczyścić mocniejszym szamponem aby pozbyć się niepożądanego efektu, wspominałam o tym w sposobach na rozgumienie. Jeśli zaś nie jesteśmy do końca zadowoleni z efektu i mogłoby być lepiej po doproteinowaniu kładziemy kosmetyk emolientowy aby utrzymać proteiny w ryzach i uniknąć przesuszenia czy puchu, może się też okazać że potrzeba humektantów aby proteinom było miło.
3. Obecnie na rynku jest wiele kosmetyków z proteinami które zawierają też humektant i emolient np. Syoss, Ziaja z jedwabiem dlatego warto sprawdzić czy taki gotowiec daje nam wystarczający balans, czy może jednak trzeba jeszcze czegoś dołożyć.
4. Warto stosować różne rodzaje protein - proteiny hydrolizowane i aminokwasy o mocnym działaniu mogą wzmocnić fakturę włosa, zaś proteiny wielkocząsteczkowe i lżejsze np. proteiny mleczne obecne w Serical Crema al Latte podkreślać skręt i nawilżać, nadadzą się do częstszego stosowania.

Dla mnie proteiny od zawsze są najważniejszą częścią pielęgnacji, ważne tylko by podejść do tematu powoli, ostrożnie i z głową zamiast szaleć z ładowaniem maski keratynowej na godzinę pod czepek i potem płakać że mamy na włosach gumę albo łamiące się siańsko. Wkrótce temat rozwinę bo jako wyżeracz i miłośnik protein nie mogłabym zostawić tematu bez analiz i konkretnych przykładów :)


Komentarze

  1. Troszkę póki co nie na temat, ale mało kto rozpozna Simone na avatarze a i mało kto tutaj w blogsferze również uwielbia ten zespół <3 Również dodaję do obserwowanych, miło mi Cię poznać i lecę czytać bloga :) Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I masz przepiękne bujne loki! W jednym z postów wyczytałam, że za sprawą maski z Ziaji zrezygnowałaś z oliwy z oliwek - mimo wszystko koniecznie spróbuj regularnego kilkutygodniowego olejowania oliwą, bo na prawdę świetnie działa na włosy :) moje odratowała po masakrze z dekoloryzacją.

      Usuń
    2. Zespół uwielbiam już od jakichś 8 lat, także bardzo ucieszyłam się widząc w blogosferze kogoś kto też ich tak kocha :D

      Dziękuję :) Próbowałam oliwy już nie raz, ale obecnie mi nie służy bo rozgumia, puszy i plącze mi włosy niesamowicie. Kiedyś działała nieźle, ale wiadomo co włos to inne działanie :) No i nie miałam nigdy zniszczonych włosów więc spektakularnych efektów nie widziałam, próbowałam wielu olei ale nie podeszły mi mimo uważnego ich dobierania. Kiedyś wspaniale służył mi olej kokosowy i olej rycynowy i raz na jakiś czas próbuję tych olei na nowo by sprawdzić czy może zaczęły mi znowu służyć dobrze. Póki co używam Amli bo lubię jej zapach, coś tam wygładza i daje radę, krzywdy po niej nie ma :)Mam jeszcze jedną maskę z olejem kokosowym i jedną z rycynowym i jesem zadowolona.

      Usuń
    3. Yay! :D Włosy Simone są dodatkową motywacją, mimo że wiem że nigdy nie osiągnę takiego poziomu zajebistości. Nie dość że gęste i grube to jeszcze wydaje się bez problemu je zapuściła do talii i utrzymuję w zdrowiu mimo headbangingu :D Trzeba podpytać o jej sekrety, bo ostatnio jak ją spotkałam to niewiele z nami pogadała :(

      Czytałam wiele razy na blogach kręconowłosych że służą im takie mniej popularne oleje jak z pestek śliwki, marchwi, bawełniany czy awokado, może popróbuj z tymi? :) No i oczywiście klasyk i miłość - żel lniany :)

      Usuń
  2. Nie miałam nigdy okazji spotkać osobiście Simone ani nikogo z Epici ,ale słyszałam że Simone niechętnie zbliża się do ludzi i łatwo się irytuje :D Możliwe że jej włosy nie są podatne na niszczenie i rozdwajanie (ja tak mam) albo tak szybko rosną że może je spokojnie na bieżąco ścinać. Swoją drogą to właśnie jej włosy 8 lat temu mnie zainspirowały i już wtedy zaczęłam o nie jakoś dbać.

    Po awokado była u mnie rzeźnia xD Jakoś nie mam już siły na oleje, szkoda mi kasy na coś co nie mam gwarancji że zadziała albo jak większość olei zaszkodzi (no i w Anglii mieszkam więc tu ciężko dostać takie towary za przystępną cenę). Wystarczająco zadowalają mnie maseczki czy odżywki, szczególnie że ja muszę protein dużo a oleje w maskach jeszcze coś dają :D Żel lniany próbowałam kilka razy ale nic nie robił a szkoda, ale lubię gluta pić.
    Kiedyś dziewczyny na wizażowym zakręconym forum uznały że mam chyba nietypowe te kręcioły bo nawilżaczy ani olei nie lubią dużo, proteiny mogę dawać co mycie w hardkorowej ilości, służy mi czesanie na sucho, nie trzeba stylizować, nie rozdwajają się a są wysokoporowate i dziwne w dotyku bo jak końska grzywa, kultowe kosmetkyi się u mnie nie sprawdziły no cóż, prosto mówiąc jakieś buntownicze odmieńce heheh

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie tyle się irytuje tylko jest nieco zdystansowana, co w sumie jest zrozumiałe skoro spotkała tyle psychofanów w obu Amerykach... Zobacz: https://youtu.be/vIQdBUkTQIY
    A jako że jest nieśmiała i chroni swoją prywatność to z biegiem lat zaczęła się odsuwać :( ale do nas zeszła, zrobiła grupową fotkę i poszła spać. Dobra nasza :)

    Wow, to faktycznie masz wyjątkowe włosy :D!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to o tym słyszałam, kiedyś właśnie opowiadała w jakimś wywiadzie że w Amerykach traktują cię jak boginie w taki chory sposób i miała trochę nieprzyjemnych sytuacji, podczas gdy w Europie można sobie wyjść i się nie bać, jest jakoś bardziej swojsko :D
      A właśnie, co zrobić żeby spotkać ludzi z zespołu bo słyszałam że niekoniecznie trzeba mieć Vipa wykupionego a ja z koncertami nie mam aż tak ogarnięte i nie mam pojęcia jak to działa

      Usuń
    2. Pamiętasz może który to wywiad? :)

      No, ja się trochę śmiałam z naszego, swoją drogą chamskiego i wyniosłego zespołu OEF Poland i innych że zapłacili 500zł za kilka minut z zespołem i podpisaniem wszystkiego kiedy my po koncercie staliśmy przy ciepełku buchającego z ich tourbusa i gadaliśmy z nimi może z godzinę :D po Simone przyszedł Arien, śmieszny człowiek, fajnie się z nim gadało, a potem sensacja - Isaac i Mark.
      Isaac to taki śmieszek, zagadał się strasznie z moim kolegą gitarzystą a ja za to dużo rozmawiałam z Markiem, który okazał się najbardziej kochaną i sympatyczną osobą jaką spotkałam :3 Na prawdę przyjemni i świetni ludzie i nie są tacy co to nie oni :D Tu masz zdjęcie jakbyś była ciekawa:
      https://www.instagram.com/p/BP0ZBvgDABK/
      https://www.instagram.com/p/BPvC3fFDllF/

      Nawet Simone mi dała lajka :D

      Usuń
    3. Nie pamiętam, ale może mam gdzieś zapisany to podlinkuję.

      O jaaa, ale to kochane, fajnie by było z nimi pogadać szczególnie że Mark to taki mój guru od 'śpiewu' i w ogóle cały zespół mnie bardzo inspiruje więc miło by było ich poznać. To wspomnienia widzę masz super. W ogóle Issac jaki siwy już xD

      Usuń
    4. Stare dziady :D Jakbyś kiedykolwiek była na ich koncercie w Polsce to zapraszam z nami, już wiemy gdzie na nich czekać żeby odciąć im drogę do tourbusa XD

      Usuń
    5. Teraz mi podsunęłaś myśl by wybrać się kiedyś do Polski w czasie gdy będą koncertować bo przyznam że pojechać w Polsce na urlopie z miasta do miasta jest mi łatwiej niżeli tłuc się samej w Anglii autobusami gdy kolejnego dnia trzeba poginać do pracy i kiedy takowa angielska wycieczka jest praktycznie nie do wykonania :D
      Miałam szczęście ich widzieć raz w Bristolu na miejscu, ale nie mam pojęcia czy tu kiedykolwiek jeszcze przyjadą bo wtedy byli w moim mieście pierwszy raz więc ciężko powiedzieć czy planują powroty

      Usuń
    6. Wpadaj do Polski :D Simone mówi "dziękuję" po polsku :D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Żyję, zapomniałam że mam bloga przez jakiś czas xD

      Usuń

Prześlij komentarz